Prawie roześmiałem się na głos. Wielka Midway, potrzebująca rozmowy o jej błędach? Syknąłem, kręcąc pyskiem. W tym momencie cały czar prysł. Klacz udawała, wszystko udawała, a ja głupi dałem się jej nabrać. Może chciałem wierzyć, w to, że Midway chce się zmienić, a może po prostu jestem naiwny. To nie ważne, rozmawiała ze mną z jakiegoś konkretnego powodu, a ja chciałem wiedzieć z jakiego. Czemu podeszła akurat do mnie i po co w ogóle ta cała gadka o zmienianiu się na lepsze?
- Midway, nie wiem czego ode mnie chcesz, ale nie dam ci tego - rzekłem, nagle stając się bardziej skupiony i gotowy do działania
Wyglądała na zdumioną. Widocznie rzadko ktoś ją nakrywał na kłamstwie. Trzeba jej przyznać, że była naprawdę dobrą aktorką, skoro wszystkich tak wykorzystywała. Mnie również.
- Niczego od ciebie nie chce - odparła, siląc się na beztroski ton, chociaż widziałem, że jest spięta.
Trafiłem w sedno. Nie podeszła do mnie, by rozmawiać o niej ani żeby się na mnie wyżyć. Czegoś potrzebowała.
- Wiesz, następnym razem, jak chcesz czegoś od kogoś to pytaj wprost, a nie baw się w te głupie gierki, choć muszę przyznać, nieźle ci szło - mruknąłem
- Powtarzam, że niczego nie chcę od ciebie! - oznajmiła Midway, coraz bardziej sfrustrowana
- Nie kłam. Przejrzałem cię, wiem, że czegoś potrzebujesz
Pokręciła pyskiem. Westchnąłem, lekko zdezorientowany. Może rzeczywiście wyciągnąłem mylne wnioski? Ale przecież Midway nie była klaczą, która rozmawia o sobie, ani o niczym innym.
(Midway?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz