-Szczęściara.- rzuciłem bez zastanowienia.
-Być może, ale czasami nawet samotność może być męcząca.- westchnęła ciężko Smile.
-Przecież zawsze możesz poszukać sobie kogoś do straszenia.- stwierdziłem.
-To nie to samo, co zwykła rozmowa z kimś bliskim.- odparła, wbijając wzrok w ziemię.
-Nawet nie wiesz...-zacząłem, lecz przerwał mi, zbliżający się nieubłaganie w naszą stronę głos Chryse, wciąż wywołujący moje imię. Zerknąłem szybko na moją towarzyszkę i kręcąc oczami, podsumowałem:- Wygląda na to, że będziemy musieli nieco przyśpieszyć.
-A nie mógłbyś tego załatwić w inny sposób?- dopytywała się klacz, mimo wszystko wpadając w lekki galop.
-Masz na myśli wykorzystanie mocy?- domyśliłem się.
-Owszem.- potaknęła.
-Odpada, zbyt łatwo by ją odparła.- odrzuciłem jej propozycję.
-Czyżby również władała ciemnością?- dopytywała się.
-Nie, jej żywiołem jest magia, dzięki której potrafi odwracać ataki na nią przeciw koniowi, który je wysłał.
-Chyba nie zawsze chodzi okryta taką tarczą?- spróbowała samica.
-Owszem, nie zawsze, ale umie ją wytworzyć w sekundę.
-Wygląda mi, więc to na z góry przegraną pozycję.
-I właśnie dlatego chcę przed nią uciec w miejsce, w które nie zapuści się za mną.- odparłem, wytwarzając w pośpiechu ptaka ciemności.
Kiedy tylko pojawił się nad nami, zawołałem:
-A teraz wskakuj na jego grzbiet!
-A czy on, aby nie jest za słaby aby nas unieść?- zaindagowała moja towarzyszka, przyglądając się mu podejrzliwie.
-Jasne!- zapewniłem ją i wskoczyłem na grzbiet mego dzieła.
<Smile? Co Ty na to?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz