Z uznaniem kiwnąłem pyskiem. Przyznać się do błędu, nawet w takiej sytuacji to mimo wszystko jednak jest sztuka. Nie wiem, czy sam tak bym potrafił.
- Uśmiech był wyjątkowo irytujący, chyba, że taki był tego zamiar - odparłem, wzdychając
Przewróciła oczami.
- Może tak, a może nie. - Uniosła wyżej pysk - Zakładam, że nie odpowiesz na moje wcześniejsze pytanie?
- A jakie ono było? - spytałem, aby trochę ją sfrustrować. Zmarszczyła brwi, ale nie pokazała swoich uczuć. Nie wiem, czy mi się to udało, czy nie.
- Czy lepiej się z tym czujesz? - powtórzyła pytanie, wpatrując się we mnie, oczekując odpowiedzi
- Masz rację, nie odpowiem ci na to pytanie. - Mimo wszystko nadal jesteś moim wrogiem, a przynajmniej znajomą, która lada chwila może mnie uszkodzić. Niebezpiecznie było jej mówić o swoich uczuciach, nawet jeśli odnosiły się do niej.
Midway podniosła kopyto i uderzyła nim o ziemię, pokazując swoje zniecierpliwienie.
(Midway?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz