Spojrzałem na marchewki, które przestały spadać z drzewa i z powrotem na klacz. Mój wzrok znów padł na marchewki.
- A więc dziękuje za obiad - odpowiedziałem, marszcząc brwi
Schyliłem pysk i sięgnąłem po jedną z marchewek. Muszę przyznać, że wyglądały smacznie i oczywiście nie myliłem się. Były naprawdę dobre.
- Jak się nazywasz? - zagaiła klacz, uśmiechając się do mnie szeroko
Westchnąłem. Czy ja mam na szyi zawieszoną tabliczkę "Chcę z kimś miło spędzić czas"? Bo właśnie tak się składa, że jest odwrotnie. Chce być sam.
- Contesimo - mruknąłem, przewracając oczami i nadal jedząc marchewki. Nie spytałem o jej imię, co powinno wystarczyć, żeby sobie dała spokój. Niestety...
- A ja Alogia - przedstawiła się
- Świetnie - wymamrotałem pod nosem
Odwróciłem się do klaczy tyłem i odszedłem kilka kroków. Klacz nadal niezrażona ruszyła w moje ślady.
(Alogia? xD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz