Popatrzyłem tylko chwilę na wyjście po czym zbliżyłem się do klaczy. Patrzyła na mnie z przerażeniem.
- Ode mnie nie uciekniesz. - prycham podchodząc jeszcze bliżej.
Już jestem tak blisko, że oddycham jej w nos.
Wtedy uderza mnie kopytem w pysk.
Znowu. Co za żmija.
- Ty szmato! - krzyczę do niej z nienawiścią - Pożałujesz.
Sprawnie wskakuje na nią. Ona usilnie chce mnie strząsnąć z siebie ale jej się nie udaje.
- Teraz się zabawimy. - prycham cicho do jej ucha.
Midway?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz