Lubiłem się wygłupiać. Dzięki temu czułem się rozbrykanym źrebakiem, choć już od dawna nim nie byłem. Może czas wydorośleć, lecz na razie jeszcze nie chcę.
- A jestem łobuzem, jeszcze nikt mnie porządnie nie wychował. Może Tobie się to uda. - powiedziałem i delikatnie uszczypnąłem klacz w ucho.
- A gdzie ten porządny ogier, którego poznałam? - droczyła się ze mną Lune Onesta.
- Chyba aktualnie śpi. - stwierdziłem z uśmiechem - A tak serio, to nigdy nie bylem prawdziwie wychowywany. - dodałem po chwili namysłu
- Serio? - spytała samica
- Lubię moje dzieciństwo do pewnego momentu, ale jeśli ktoś chciał mnie wychowywać to ojciec. I pewnie dzięki niemu bywam porządny. Matka mnie jednak kochała, przynajmniej wtedy. - odpowiedziałem
Lune Onesta?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz