Byłam coraz bardziej spanikowana! dzieci nam zniknęły i minęło tyle godzin! Co prawda wszyscy nas uspokajali, że nic im sienie stanie, bo tereny są bardzo dobrze strzeżone, lecz i tak się bałam! To były moje maleństwa! Moje kochane dzieci, które były gdzieś same i bezbronne! Nagle usłyszałam głos Ryuu! Krzyczał i próbował nas naprowadzić do nich. Gdy w końcu z Artem i zobaczyłam podbiegłam do nich szybko i od razu przytuliłam do siebie mocno, jakby mieli mi zaraz gdzieś zniknąć... Rous była kompletnie wyczerpana. Leżała słaba na zimnym piasku. Ryuu się jeszcze trzymał ale także był wyczerpany... Wiedziałam intuicyjnie że opiekował się siostrą i starał się zapewnić jej bezpieczeństwo. Nawet nie skrzyczeliśmy malców za to że się tak od nas oddalili. Po prostu czuliśmy wielką ulgę że są cali i zdrowi! Wzięłam Rous na swój grzbiet a Art wziął Ryuu na swój. Co prawda z początku się troszkę sprzeciwiał lecz po chwili usnął na grzbiecie swego ojca.
Gdy dotarliśmy do jaskini, Rous się przebudziła na chwilkę i szukała czegoś do jedzenia. Zaczęłam ją karmić. Była bardzo głodna! W końcu odsunęła się lekko, żeby zrobić miejsce bratu i zasnęła po chwili. Ryuu także był głodny. Byli prawie cały dzień bez jedzenia! Gdy ogierek także się najadł, położył się koło siostry i zasnęli wtuleni w siebie. Był to piękny widok!
< Ryuu? Art? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz