Dwa miesiące temu w moim życiu nastąpił niejaki przełom. Zakończyło się życie w więzieniu, zwanego moją rodziną. Wtedy to, w noc majową obudziły mnie odgłosy walki. Prędko wstałam by obejrzeć co się stało.
Tego widoku nigdy nie zapomnę. Gniady, młody ogier ruszył na mojego ojca. Potem była to bijatyka, a na samym końcu krwawa jatka. Stałam tak zdziwiona i zauroczona tym widokiem. To ojciec, który przez trzy lata mojego życia się nade mną znęcał i... zmusił mnie do trzymania w sobie pewnej wstydliwej sceny z mojego życia... Poza tym moja mama, też była jego ofiarą. I wiele innych klaczy. Nareszcie dostało się mu za swoje. Tak pragnęłam by ktoś go zabił. Ten gniady ogier spełnił moje marzenie. Byłam mu wdzięczna.
Mój ojciec leżał. Cały we krwi. Ale coś charczał. Wyklinał a co gorsze przeklinał tamtego. Nie były to słowa wulgarne, nie, to nie to znaczenie przekleństwa. To była klątwa. Po tej zaś ogier odwrócił się... jego sierść pociemniała a w oczach zalśnił dziwny blask.
Po chwili usłyszałam krzyk matki. Ona go kochała, mimo wszystko. Może dlatego nazajutrz zobaczyłam ją leżącą...martwą. Zażyła truciznę.
Uciekłam. W ciągu jednego dnia straciłam wszystko.
***
W Mysterious Valley mogłabym zacząć od nowa. I zaczęłam. Postanowiłam skupić się na swoim zajęciu. Oddałam się w pełni posadzie zielarki. Zbierałam zioła i sortowałam je, by jakby były potrzebne, żeby były na wyciągnięcie ręki.
W końcu ktoś przyszedł. Wtedy, gdy w lesie Peeves zbierałam rzadką odmianę roślin. Miałam nadzieję, że nie miał on złych zamiarów.
Ktoś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz