Bywają także szczęśliwe powroty. I mój powrót zdecydowanie należał do tych drugich.
Kiedy przekroczyłem granice Mysterious Valley, poczułem dziwną ulgę. To chyba jedyne miejsce, w którym tak się stało.
Wiedziałem, dlaczego tak dobrze się tu czuje. To w końcu jedyne miejsce, gdzie mam do czego wracać. Prawie jak dom.
Zatrzymałem się i spojrzałem za siebie. Mam nadzieję, że nigdy więcej nie będę zmuszony przekraczać tej granicy w celu opuszczenia stada na tak długo.
***
Było bardzo rano, łąki wciąż jeszcze pokrywała gęsta mgła, a lasy rozbrzmiewały śpiewem ptaków. Uśmiechnąłem się zadowolony. Znałem to miejsce! spacerowałem tym lasem razem z Havaną, a na tamtej łące..
Zza drzew wyłoniła się znajoma jaskinia. Przystanąłem, zawahałem się.
Wziąłem głęboki wdech, wbiłem wzrok w ziemię. Tak, to zdecydowanie trudniejsza część mojego powrotu. Zawiodłem jej zaufanie. Odszedłem z dnia na dzień nie tłumacząc swojej decyzji. A ona zasłużyła, żeby chociaż znać motywy.
Mh...trzeba to wziąć na klatę. Uniosłem głowę i uśmiechnąłem się nieśmiało. Na pewno nie pogniewa się o to, że ją budzę. Mam w tym w końcu pewną wprawę!
***
Ku mojemu zdziwieniu Havana nie spała. Chodziła po jaskini przenosząc w pysku dziwne, kolorowe przedmioty, wyraźnie zamyślona.
Uderzyłem kopytem o kamienne podłoże. Havana odwrócił się, a kiedy zobaczyła mnie u progu, jej oczy zrobiły się większe.
- Havano...- zacząłem i cała moja wena natychmiast uleciała. - Havano...to ja. Wiem, że...no, ja sam...- tak, nic, tylko wysłać mnie na konkurs krasomówczy. - Havano. Wiem, że zachowałem się jak podrostek, ale ta sytuacja...nie miałem innego wyjścia. Wróciłem. Czy przyjmiesz mnie z powrotem?
Havana wciąż stała z wbitym we mnie wzrokiem. Otworzyła pysk, żeby coś powiedzieć, lecz za chwilę natychmiast go zamknęła.
- Noo, śmiało! Możesz mnie opietruszyć, nie wstydź się, zasłużyłem! - powiedziałem już znacznie bardziej swoim głosem.
< Havciu? c: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz