Patrzę z pogardą na brata. Chce się wyratować. Nie stracił jeszcze nadziei, tego co trzyma go przy życiu.
W sumie... śmierć fizyczna nie da mi widoku jego cierpienia. Zobaczę tylko moment bólu a chcę zobaczyć wystarczająco dużo momentów w których dzisiejsze otarcie się o śmierć marzeniem będzie.
- Masz rację. Przecież psychiczne cierpienie da mi większą satysfakcję. A jestem specem w tym, karaluchu. Zobaczysz. Jeszcze życia nie będziesz tu miał. - prycham i po prostu odchodzę.
Mam cudowny plan.
***
Chodzę po terenach, powtarzając plan w głowie. W grę idzie używanie mocy, więc wszystko musi być przemyślane. Szukam Rossy.
To bodajże partnerka Querida. Idealnie byłoby i jego tu wkręcić.
Po dłuższej chwili natykam się na szukaną siwą klacz. Patrzę na nią miło.
Zaczynamy.
- Hej, Ty pewnie jesteś Rossa. Ja jestem Midway i mam sprawę. Wiem, że już nic nie czujesz do mojego brata, Tyriona. Pewnie jego intencje, ta jego ucieczka nie była Ci jasna. Chcę Ci tylko wytłumaczyć, bo w sumie on może coś szykować. - mówię szybko
- O co chodzi? - pyta, nieco zaniepokojona.
Włączam tryb osoby prawdomównej. Chyba nie ma odporności na tego typu manipulacje a ja dobrze władam moim żywiołem, psychiką.
- On od początku Cię nie kochał. Tylko udawał by potem Cię wykorzystać. A zwiał bo mu ojciec kazał bo usłyszał o jego planie. - tłumaczę
- Skąd to wiesz? - pyta zszokowana klacz
- Wyznał mi to przed chwilą. - odpowiadam - Ale nie to jest najgorsze.
- A co? - pyta z przerażeniem
- On chcę Cię dalej wykorzystać. Przyszedł Cię przeprosić byś się tego nie spodziewała. A jemu wprost marzy się zranienie Ciebie w tak okrutny sposób. - odzywam się, wyglądając bardzo wiarygodnie.
Rossa?
Dawaj robimy akcję przeciw Tyrionowi XDD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz