Po chwili niespiesznego spaceru, naszą wesołą pogawędkę przerwał śmiech. Ale nie taki zwyczajny, koński śmiech. Ten był jakiś dziwny ... Po chwili zastanowienia ruszyliśmy oboje w stronę skąd pochodził owy dźwięk. Kroczyliśmy ostrożnie, zbaczając ze ścieżki i obserwując okolicę. Nagle zza drzewa wybiegło rozchichotane źródło hałasu. Odsunąłem się gwałtownie, zaskoczony na widok jaki pojawił się przede mną. Naszym oczom ukazało się ... ludzkie dziecko. Nie jestem znawcą, ale wyglądało na ok. sześcioletnie.
< Snowflake?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz