czwartek, 8 października 2015

Od Spartana- CD. Snowflake

- Świetny pomysł! - pochwaliłem mą towarzyszkę, po czym wstałem i oboje ruszyliśmy na przechadzkę po świeżo zmoczonych intensywnym deszczem terenach stada. Kroczyliśmy powoli przez bór, mianowicie przez Las Peeves. Krople deszczu obficie spadały z liści i gałęzi nad nami, a powietrze było tak rześkie jak rzadko kiedy. Spojrzałem na kroczącą obok klacz. Jej śnieżnobiała grzywa falowała na szyi w rytm jej kroków, a oczy błyszczały wesołym blaskiem. Była piękna. Snowflake ... Ahh Snowflake ... To imię tak do niej pasuje!
Po chwili niespiesznego spaceru, naszą wesołą pogawędkę przerwał śmiech. Ale nie taki zwyczajny, koński śmiech. Ten był jakiś dziwny ... Po chwili zastanowienia ruszyliśmy oboje w stronę skąd pochodził owy dźwięk. Kroczyliśmy ostrożnie, zbaczając ze ścieżki i obserwując okolicę. Nagle zza drzewa wybiegło rozchichotane źródło hałasu. Odsunąłem się gwałtownie, zaskoczony na widok jaki pojawił się przede mną. Naszym oczom ukazało się ... ludzkie dziecko. Nie jestem znawcą, ale wyglądało na ok. sześcioletnie.

< Snowflake?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz