Spojrzałam na istotkę chichoczącą jakby ogłupiała. Nie znam ludzi, ale zdawali mi się inteligentni. No...niektórzy. Okazało się, że oglądała nas z ukrycia i coś ją widocznie rozśmieszyło. Powoli podeszłam do dziecka dając dotknąć się w chrapy
- Koniki!
Krzyknęło pokazując nam wszystkie zęby z których połowy nie miała.
- Jej, nie tak głośno.
Cofnęłam się. Przecież ona i tak mnie nie rozumie...
- Ma...mo?
Rozejrzała się dookoła i rozpłakała się.
- Zgubiła się.
Stwierdził Spartan. Położyłam się przed nią żeby wskoczyła mi na grzbiet i ostrożnie wstałam.
- Już dawno ktoś na mnie jeździł i...choć to wcale nie sprawiało mi radości teraz ją niosę jakby piórko, bo przystosowałam się do cięższych ludzi. Musimy znaleźć jej dom, ale jak? Może ktoś za niedługo sam po nią przyjdzie?
Myślałam na głos.
- Koniki!
Krzyknęło pokazując nam wszystkie zęby z których połowy nie miała.
- Jej, nie tak głośno.
Cofnęłam się. Przecież ona i tak mnie nie rozumie...
- Ma...mo?
Rozejrzała się dookoła i rozpłakała się.
- Zgubiła się.
Stwierdził Spartan. Położyłam się przed nią żeby wskoczyła mi na grzbiet i ostrożnie wstałam.
- Już dawno ktoś na mnie jeździł i...choć to wcale nie sprawiało mi radości teraz ją niosę jakby piórko, bo przystosowałam się do cięższych ludzi. Musimy znaleźć jej dom, ale jak? Może ktoś za niedługo sam po nią przyjdzie?
Myślałam na głos.
< Spartan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz