Nigdy nie zachowałabym się tak chamsko. Nigdy nie sądziłabym, że w ogóle potrafię się tak zachować. Zazwyczaj się trzymam na uboczu i nie inicjuję rozmowy, a tu no proszę... najpierw w ryj teraz takie słowa. Powinnam się zbesztać za to w duchu.
-Delicate. -rzuciłam- Przepraszam za te słowo, trochę mnie poniosło.
-Mnie też czasem ponosi. Mogę mówić ci Cate?
-Nie.
-Czemu?
Zaczęliśmy iść spokojnym stępem przed siebie. Chciałam już jak najszybciej opuścić upierdliwego ogiera i pójść przed siebie.
-Dlatego, że nie znamy się i nie pozwolę mówić ci w tak osobistej i nieformalnej formie, rozumiesz?
-Zawsze możemy się poznać. -ciągnął.
-Nie, nie możemy. Śpieszę się.
Zaczęłam szybciej przebierać nogami. Marzyłam o tym, by go zgubić jednak ten nie odpuszczał i cały czas równał krok. W końcu kiedy zaczęłam pędzić galopem ogier wpadł przede mnie i ''zajechał'' mi drogę.
-Co ty robisz?! -wrzasnęłam na niego oburzona.
-Czemu nie chcesz mnie poznać? Mówiłem, Martel jestem.
-Przedstawiłam się, to ci nie wystarczy?
<Martuś, kochanie? xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz