- Długo tu jesteś? - ogier od razu zrozumiał, że chodzi o stado, więc nie musiałem powtarzać jak w większości przypadków.
- Trochę... - odparł, od razu milknąc. Nie należał do tych rozmownych osobników, co ciągle nawijają o czymkolwiek. Byleby gadać.
Miałem wrażenie, że moja osoba interesuje ogiera tak samo jak on mnie. Chciałem go poznać, przynajmniej przez chwilę z nim pobyć, aby zobaczyć jaki jest. Ponownie zapadła cisza, w której jeden oceniał drugiego. Po chwili, spojrzałem w górę, na cienie gałęzi na tle rozgwieżdżonego nieba. Gwiazdy świeciły mocniej, niż godzinę temu, a przynajmniej takie odniosłem wrażenie, księżyc również wyłonił się zza chmur.
- Dzisiaj wieczorem trafiłem w dziwne miejsce... - zacząłem, patrząc Javier'owi w oczy - Nad morzem. Był tam most, a gdy na niego wszedłem świat jakby przestał istnieć. Szedłem nim całe godziny, ale nie kończył się. To jakiś teren stada?
- Tak. To Zdradliwa Przystań. Nie warto się tam zapuszczać - odpowiedział, odwzajemniając spojrzenie.
- Ja odniosłem inne wrażenie. Bardzo... - zamilkłem na chwilę, zastanawiając się nad określeniem Zdradliwej Przystani - intrygujące i osobliwe miejsce. Nigdy nie widziałem podobnego.
(Javier? sorry, że musiałeś tak długo czekać)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz