- O ile mnie węch nie myli, zdaje się, że jest tu jakieś stado, prawda?
Oczy Havany od razu się rozpromieniły.
- Zgadza się. Jesteście na terenach stada Misterious Valley, którego jestem samicą alfa.
Samicą alfa? Hm...samica alfa w naszym stadzie była zupełnie inna niż Havana; ostra, wiecznie spięta, nigdy się nie uśmiechała. To Neutron - samiec alfa - był tym sympatycznym i pogodnym. A więc samica alfa nie musi być taka opryskliwa?
Chyba umknęła mi chwila ich rozmowy, bo gdy znów spojrzałem na Friko nie był już taki nieufny jak na początku.
- Zatem witamy w stadzie. Wasza jaskinia...hm...chyba akurat widziałam jakąś w okolicach Pustyni Królików. To kawałek stąd.
- Frikooo, mogę się pobawić? Proooszęę - Fikander odpowiedział mi dziwnym spojrzeniem, które zapewne miało oznaczać "zapomnij".
- Nic mu się tu nie stanie. Nie w tym miejscu. - zapewniła Havana. Friko widocznie się wahał, a gdy wymruczał coś w rodzaju "No dobrze, ale..." natychmiast odwróciłem się i wbiegłem do lasu. Nie rozumiem, dlaczego on się tak martwi - jestem już duży!
****
Wychodząc z lasu dostrzegłem dwa niewielkie konie. W pierwszej chwili myślałem, że wydają się małe bo są daleko, jednak po chwili zorientowałem się, że to przecież źrebaki! Może nawet w moim wieku!
Nie czekając na nic ruszyłem przed siebie radośnie rżąc. Kasztanowate konie obróciły się w moją stronę i chyba nie wiedziały, co zrobić.
- Cześć! - zawołałem radośnie.
< Luna, Carnival?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz