-Wojownik jak najbardziej- uśmiechnęłam się lekko- Koni na to stanowisko nigdy za dużo- od razu widziałam, że Castelan nie wymiguje się od dołączenia. W sumie już od razu uważałam go za niego.
-Nie ma tu jakiegoś innego wyjścia?- lekko podenerwowany ulewą i także mocno znudzony tak jak ja ogier, podszedł do ściany i pomyślałabym, że o mało w nią nie uderzy głową lub nawet wejdzie, lecz zatrzymał się przy samym głazie.
-Zła wiadomość...- wychyliłam głowę zza ściany skalnej spiżarni- Zapomniałam uzupełnić zapasy i jedzenie starczy nam tylko...
Spojrzenie ogiera wymusiło na mnie stosowną minę do sytuacji.
-...tylko na jutro- powiedziałam cicho- Wody za to nam starczy, biorąc pod uwagę jej ilość na zewnątrz- przewróciłam oczami.
-Właśnie, na zewnątrz. Podobno przychodzą przymrozki- Castelan zrobił kwaśną minę na myśl o nadchodzącym mrozie.
-Na szczęście moja jaskinia jest szczelna i odporna na niskie temperatury-chciałam by ogier nabrał otuchy- Być może ktoś w końcu zauważy, że moja jaskinia jako jaskinia alfy, a raczej jej wejście jest zastawione głazem i nie możemy się wydostać- oparłam się o ścianę- Najważniejsze to mieć nadzieję- westchnęłam głęboko- Ale nie rozmawiajmy o pogodzie. Lepiej opowiedz coś o sobie- chyba zaskoczyłam tym pytaniem Castelana.
Spojrzał na mnie tak jakby niepewny, a ja odwzajemniłam to pytającym wzrokiem. Ogier odwrócił głowę, zaraz potem podchodząc bliżej mnie.
Castuś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz