Uśmiechnęłam się lekko, w końcu Qerido ma rację co do tego…
Może i są ze mną nie fizycznie, ale nadal jakby czuję ich obecność. To miłe, że
ktoś na kim Ci zależy wspiera Cię, nie dając spokoju dopóki tego nie wydusisz z
siebie.
Wtuliłam się w partnera i patrzyłam przed siebie. Nie wiedziałam gdzie bym zaszła swoim wzrokiem. Wiatr wiał i widać było na „tańczących” drzewach, które poruszały się w rytm powiewu. Jednak w pewnym momencie coś dojrzałam, coś dziwnego… Poruszało się na dwóch kończynach, czyżby ludzie? Co oni tu znowu robią? Ostatnim razem byli przy jaskini z którą nie wiadomo do końca co mieli w planach zrobić. Zerwałam się na równe nogi, chłód przeszył moje ciało, jednak nie zwróciłam na to większej uwagi, od razu ruszyłam przed siebie wychodząc na ten gorszy chłód niż w jaskini, który całkowicie sprawił, że czułam się jak jedna, wielka poruszająca się kostka lodu. W końcu mamy już jesień… Nie zaprzestając iść dalej, rozglądałam się na boki, tak w razie czego, bo nie wiadomo co mogłoby się stać w każdej chwili…
Wtuliłam się w partnera i patrzyłam przed siebie. Nie wiedziałam gdzie bym zaszła swoim wzrokiem. Wiatr wiał i widać było na „tańczących” drzewach, które poruszały się w rytm powiewu. Jednak w pewnym momencie coś dojrzałam, coś dziwnego… Poruszało się na dwóch kończynach, czyżby ludzie? Co oni tu znowu robią? Ostatnim razem byli przy jaskini z którą nie wiadomo do końca co mieli w planach zrobić. Zerwałam się na równe nogi, chłód przeszył moje ciało, jednak nie zwróciłam na to większej uwagi, od razu ruszyłam przed siebie wychodząc na ten gorszy chłód niż w jaskini, który całkowicie sprawił, że czułam się jak jedna, wielka poruszająca się kostka lodu. W końcu mamy już jesień… Nie zaprzestając iść dalej, rozglądałam się na boki, tak w razie czego, bo nie wiadomo co mogłoby się stać w każdej chwili…
Dotarłam do tego miejsca, które było za krzakami. Jednakże
nic tam nie dostrzegłam, więc wróciłam do jaskini. Qerido leżał i prawie
zasnął, jednak kiedy się ponownie ułożyłam tuż obok partnera, ten się przebudził.
Spojrzał na mnie i po jego pysku rozprowadził się delikatny uśmiech, który
dostrzec mógł ktoś, kto zawsze znajduje się tuż obok niego. Często się tak nie
uśmiechał, wolał ten swój szeroki uśmiech, którym lubi rozśmieszać. Pokręciłam
głową i oparłam się wygodnie o ukochanego, po czym przymknęłam oczy z nadzieją
na sen.
Obudzona następnego dnia przez promienie słoneczne, wstałam
i dostrzegłam, że byłam sama w jaskini. Ogiera nigdzie nie było. Wyszedł się przejść
czy co? Hm… Nie no, nie będę go teraz szukała, jest to idealna pora, na samotny
spacer po stadzie. Wyszłam z jaskini i skierowałam się na Pustynię Królików,
gdzie pewien źrebak już biegał, gdzieś na boku tej pustyni stał jakiś ogier,
jednak zignorowałam to i ruszyłam dalej, wpadając przy tym na Qerida.
Qerido? XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz