Stanąłem jak wryty, gdy w oddali zaczęła majaczyć końska sylwetka. Z początku pomyślałem, że to tylko koń ze stada, jednak gdy sylwetka od dłuższego czasu pozostawała w bezruchu, zacząłem się zastanawiać.
Koń - lub też nie koń - był niemalże biały jak mgła. Stał z pochyloną głową nad zamgloną trawą.
Gdy w końcu się ruszył, jego głowa powoli i delikatnie oderwała się od ziemi, a długa, gęsta grzywa natychmiast okryła smukłą szyję. Ten ruch był tak płynny, powolny, że aż nierealny.
Po moim kręgosłupie przebiegł dreszcz. Jestem w końcu na mglistej łące, przed świtem...może to duch? W końcu na tych terenach ich nie brakuje...
Zacząłem się zastanawiać nad subtelnym opuszczeniem tych terenów, kiedy "duch" przekręcił głowę w moją stronę. Zimny dreszcz potrząsnął moim ciałem. Świetnie!
We mgle błysnęła para czarnych oczu, a ciemne chrapy było wyraźnie widać w gęstej mgle. Im dłużej wpatrywałem się w te oczy, tym więcej miałem wątpliwości - z jednej strony zupełnie nie wyglądają jak oczy konia. Są jakieś...inne. Z drugiej...
Grzywa konia-ducha zafalowała, co chwile później powtórzyła również moja smagnięta delikatnym, lecz wyjątkowo zimnym wiatrem.
W oczach "zjawy" mignęły radosne iskierki.
- Nie bój się, nic ci nie robię - przemówiła wyraźnie rozbawiona.
Miałem ochotę zawołać "Tak, jasne, wszystkie tak mówicie!"
Sylwetka poruszyła się i zrozumiałem, że zaczyna się do mnie zbliżać. Stałem z nogami wrośniętymi do ziemi czekając na przybycie tego dziwnego stworzenia. Zaczynałem być coraz bardziej ciekaw, jak wygląda z bliska.
Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że śnieżnobiała sylwetka nie należy do ducha, a konia - właściwie, to klaczy. Jej nietypowe, w tej chwili radosne oczy wciąż jednak napawały mnie wątpliwościami. Nigdy jeszcze nie widziałem takiego spojrzenia.
- Co tu robisz o tej porze? - spytała. - Myślałam, że tylko ja lubię zrywać się przed świtem.
- Łąka o tej porze jest wyjątkowo ładna. - Mruknąłem - wybacz mi śmiałość, ale...z kim mam przyjemność?
Klacz uśmiechnęła się w jakiś dziwny sposób. Chyba dobrze wiedziała o moich obawach.
< Luna, dokończysz? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz