piątek, 23 października 2015

Od Qerida- CD. Rossy

Siedziałem cicho, powstrzymując z trudem nagły wybuch śmiechu, którego pewnie bym nie opanował z powodu wypadku Rossy. Położyła się na kwiatach, a wyglądało to tak jakby po przywaleniu głową w drzewo zemdlała. Przez chwilę na prawdę myślałem, że tak jest.
-Nie źle rypnęłaś- zrobiłem głęboki wdech przy wypowiedzianych słowach.
Rossa podnosząc głowę z ziemi, spiorunowała mnie swoim spojrzeniem. Dobrze wiedziałem, że miało to oznaczać cos w rodzaju ,,jak jeszcze raz mi o tym przypomnisz to pożałujesz...". Posłałem jej całusa w powietrzu.
-Tu jest tak cudownie- powiedziała po chwili rozluźnienia.
-Nie wydaje mi się- zrobiłem kwaśną minę- Za dużo różu.
-Faceci to daltoniści, nie odzywaj się- zgasiła mnie swoją wypowiedzią- Masz coś do różowego?- kątem oka spoglądała na mnie uważnie.
-O nie, kochane słońce ty moje. Tym razem muszę się wstawić za naszą grupą mentalnościową ogierów- zobaczyłem jak klacz unosi ,,brew"- Ja? Skądże. Uważam, że idealnie do ciebie pasuje błękit. Jest tak samo szlachetny jak ty- oparłem się o pobliskie drzewo i uśmiechnąłem łobuzersko.
-Mam to odebrać jako komplement?- jej usta wykrzywiły się w zadowolonym uśmiechu, dodając jej szczypty tajemniczości.
Uśmiechnąłem się lekko pod nosem, mrużąc lekko oczy. Wzruszyłem ramionami w geście aby się chwilę nad tym zastanowiła.

Rossa? :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz