"Czas ma zawsze czas..."
Ogier powoli zaczynał mi znikać z pola widzenia. Nie można było ukryć, że byłam od niego nieco wolniejsza, zresztą zanim ruszyłam z miejsca, on już był daleko. Przeszłam stopniowo do kłusu, zaraz potem stając w miejscu i nastawiając uszy, patrzyłam daleko w dal za gniadym punkcikiem, który robił się coraz mniejszy.
~Będę na ciebie czekać w miejscu najmniej spodziewanym...~ wysłałam mu myśl.
Specjalnie nie mówiłam gdzie będę i dokąd idę. Niech się domyśla, mądrala. Ja za nim biegać nie będę.
Odwróciłam się, a wiatr lekko musnął mój pysk. Od razu ruszyłam tam gdzie miałam już obmyśloną strategię napaści na Castelana. Przy okazji ogier zwiedzi sobie trochę terenów Mysterious Valley, których zapewne nie zna. A to, że się zgubi...? Cóż, nie moja wina. Nie trzeba było uciekać od zemsty.
Skalne Jezioro zawsze wyglądało specyficznie jesienią. Nigdy nie wyróżniało się zbytnio od innych terenów. Smętne, pokryte mgłą i niewyraźne było jakby tylko drobnym punktem wycieczki i kryło się wśród bardziej tajemniczych, owianych większą magią innych terenów stada.
Podeszłam do wody, która delikatnie obijała się o brzeg i kamienie. Przejście na małą wysepkę, a raczej przepłynięcie do niej było co najmniej nieracjonalnym, nieprzemyślanym i głupim pomysłem. Nie wahając się dłużej zrobiłam pierwszy krok, wkrótce zanurzając się cała i docierając do małej wysepki.
-I gdzie jesteś Castelanie?- zadałam sama sobie pytanie.
Castelan?
Słodka zemsta czeka :>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz