piątek, 9 października 2015

Od Shanti do Silvera

-Och jak ja się cieszę ! Odnalazłam swoje stare stado! Ale dużo się tu zmieniło... - krzyczałam radośnie
Szłam właśnie przez łąkę. Zachwycało mnie piękno tutejszej przyrody.
-Kiedyś, to było tak dawno... Nadal tak bardzo cierpię gdyż nie ma tu ze mną mojego ukochanego - Orlanda. Nie ma tu mojej matki ani ojca - Spartana. Nie ma też Samanty - kochanej, jasnowłosej Samanty... Brakuje też Hypnosa i wielu innych koni. Mam nadzieję że uda mi się kogoś poznać - rozmyślałam
W tym właśnie momencie przed moimi oczami ukazał się gniady ogier. Umięśniony, tajemniczy i pełny majestatu. Patrzył na mnie i stał nieruchomo. Zastanawiałam się kto to i czego też może chcieć. Podeszłam nieco bliżej i zagadałam:
- Cześć. Jestem nowa, a właściwie stara ale... No cóż to długa historia. Nazywam się Shanti, a ty?
- Jestem Sliver. Piękne imię.. - odparł cichym głosem.
- Twoje również. Oprowadzisz mnie po stadzie? - zapytałam niepewnie.

 < Sliver? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz