piątek, 9 października 2015

Od Martela- CD. Delicate

Spojrzałem na klacz, uśmiechając się rozbawiony, lecz nie pokazując tego po sobie. Ona nie patrzyła na moją reakcję, raczej skupiła się na jak najszybszym odejściu. Gdyby widziała teraz swoją minę! Myślałem, że sam z siebie padnę i zacznę tarzać się ze śmiechu. Odwróciłem się odruchowo.
-I czego się ryjesz cwaniaczku?- syknęła.
A wydawała się taka spokojna i grzeczna.
-Z ciebie- odpowiedziałem całkiem szczerze, oszczędzając jej szczegóły mojej wypowiedzi.
Och, ja taki litościwy...
Wstała z kwaśną miną, nic nie odpowiadając, ledwo utrzymując się na nogach po mocnym upadku. Chyba chwilowo ją zamroczyło, bo stanęła, a burak z jej pyska zniknął, a na jego miejsce wyszedł blady wyraz.
-Może ci pomóc?- zapytałem, widząc jak się chwieje na nogach.
-Nie, dziękuję- starała utrzymać się sztuczny ton głosu podziękowania.
-Oj słonko, nie denerwuj się tak- zaśmiałem się znów pod nosem, nie zważając na sprzeciw klaczy, pomogłem jej się utrzymać na nogach.
Pomimo jej widocznego zdenerwowania nie odepchnęła mnie.
-Łaski bez- odpowiedziała- Chcesz jeszcze raz strzała?- zagroziła, lecz jej słowa były mało przekonujące.
-Jeszcze ci kopytko opuchnie- podprowadziłem ją pod drzewo, o które się oparła, otwierając oczy, kierując wzrok na ziemię i mrugając swymi rzęsami.
-Martel jestem- przedstawiłem jej się bez żadnego zastanowienia czy ja to interesuje czy też nie.
Skierowała na mnie swój opanowany już po upadku wzrok i w milczeniu mi się przyglądała.
-Aaa tyyy?- zapytałem, przedłużając wypowiedź i chyląc głowę lekko na dół.

Catuś?
Wiem, że mnie kochasz C:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz