Coś czuję, że to się dobrze nie skończy. Przecież skoro czuć
smród z tej jaskini to coś się musiało wydarzyć. Jeśli już tego przejścia nie
ma? Jeśli ludzie tutaj coś namącili? To już nie będzie tak przyjemne jak
wcześniej. Jednak i tak ruszyłam za partnerem. Szybko się zorientowaliśmy, że
tam są różne rzeczy przygotowane przez ludzi, były po bokach jakieś inne
rzeczy, chyba wybuchowe. Zrobiłam parę kroków w tył, czyli oni to zrobili aby
zwabić nas? Szybko wyszłam z przejścia i zawołałam Qerida, jednak on nie chciał
wracać. Krzyczał, że chce to sprawdzić do końca i nie wróci dopóki nie dowie
się co jest grane. To sobie załatwił… Czemu musi się upierać przy tym tak
bardzo? No po co mu to? Dobra rozumiem chce wiedzieć o co chodzi, ale musi przy
tym ryzykować tak wiele? Nagle wyleciał z jaskini z hukiem. Wpadł na mnie przez
co się przewróciłam, jednak szybko się podniosłam.
- Dzięki. – burknęłam ponuro.
- Ludzie tam wykopali dół i coś włożyli. – powiedział.
Pokręciłam głową, po czym ją spuściłam… Nagle usłyszałam
jakieś głosy ludzi, którzy szli w naszym kierunku. Podniosłam głowę i się
rozejrzałam.
- Chodźmy stąd lepiej, ludzie się zbliżają. – powiedziałam.
Pokiwał głową poszliśmy się przejść w drugą stronę, gdzie
głosy ludzi cichły.
- To co robimy? – spytał.
- Chodzimy. – odparłam. – A tak poważnie to nie wiem. Wymyśl
coś.
Qerido?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz