-To samo pismo...- powiedziałem szeptem sam do siebie.
-Słucham?- usłyszałem kompletnie zdziwiony głos klaczy.
Odwróciłem głowę, patrząc jej w oczy swoim kamiennym wyrazem twarzy. Wyprostowałem się i podszedłem bliżej niej, wskazując głową napisy na ścianie.
-W mojej jaskini też ktoś był i pozostawił taką pamiątkę, lecz całkiem inny napis. Bo charakterze pisma mogę wywnioskować, że był to ten sam osobnik, który właśnie uciekał- odparłem, z powrotem przyglądając się ścianie- A te ślady kopyt na ziemi są identyczne- przeniosłem wzrok na ziemię.
-Myślałam, że chcesz coś ode mnie wziąć?- Time jakby nie chciała więcej o tym rozmawiać. Od razu wyczułem, że jest cos na rzeczy.
-Chwilowo nie czuję mocnej potrzeby zabrania twoich ziół. One mogę poczekać- skwitowałem- Znasz tego konia. Wiesz kim jest i czego chce?
-Był u ciebie też?- zmrużyła oczy, odsuwając się do tyłu.
-Bardzo możliwe, ale kim on jest? Zostawił ten sam bałagan co u ciebie- domagałem się odpowiedzi od klaczy.
Nie odpowiedziała. Tylko milczała. Jej oczy były skupione w jednym miejscu, ale jakby niewyraźne. Jej umysł i myśli krążyły gdzieś daleko. B a r d z o daleko.
W tym samym momencie poczułem w sobie dziwne uczucie. Nie umiem określić co. Spuściłem głowę, rozglądając się dookoła.
-Posprzątajmy tu. Zioła wezmę potem- odwróciłem się i dzięki mocy ustawiłem pierwszy flakonik, który ocalał nie tłocząc się na twardej, zimnej ziemi.
Timeraire?
Wybacz za czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz