piątek, 4 listopada 2016

Od With Me CD Lilith

Spojrzałem na klacz z zadumą. Niezbyt wiedziałem co więcej powiedzieć. Myślałem, że zacznie oskarżać mnie o ponowne zostawienie jej samej. Jednak miała coś z współczującej, dawnej Lilith. Uśmiechnąłem się tylko lekko i mruknąłem, że mnie też to cieszy. Chwilę postaliśmy tak w ciszy. Po jakimś czasie zauważyłem, że wzrok klaczy cały czas skierowany jest na mnie, więc spojrzałem jej w oczy i to już chyba trochę ją speszyło. Wydałem z siebie tylko cichy odgłos przybliżony do 'heh' i odwróciłem się w stronę wyjścia. Usłyszałem za mną kroki i pytanie:
- Gdzie idziesz? - spojrzałem na klacz, jakby nie była sobą - Znaczy...nie że się martwię, ale wiesz, zawsze możesz na przykład...gorzej się poczuć.
Tu wyraźnie speszyła się i wycofała. Uśmiechnąłem się pod nosem i odpowiedziałem:
- Do jaskini. Muszę zobaczyć, czy nic tam nie zamieszkało podczas mojej nie obecności, a poza tym nie chcę już cię zawstydzać.
I bez dłuższego gadania udałem się tam, gdzie mówiłem. Jak się okazało, no trochę robactwa tam było, wreszcie robi się zimno i one też szukają schronienia. Rozpaliłem ogień i większość owadów wykurzyłem z jaskini. Kilka nietoperzy również się tu osiedliło, a więc użyłem swoich mocy, aby dmuchnąć w nie ogniem, na co poparzone odleciały na odległe, wielkie drzewo. Ja sam wreszcie mogłem położyć się i zasnąć w bezpiecznym i przytulnym 'domku'.

***
Nazajutrz poszedłem na polanę, gdzie rosły jabłonie. Zerwałem kilka jabłek, które były już lekko przejrzałe i zmrożone, kiedy nagle usłyszałem za sobą znajomy głos.




<Lilith?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz