Przyglądałem się klaczy z lekkim uśmiechem. Była zapewne najbardziej tajemniczym koniem jakiego przyszło mi znać. Jej oczy nie ukazywały żadnych uczuć. Czasami miałem wrażenie, że ona ich po prostu nie ma.
- W takim razie, chodź, przejdziemy się - odparłem nieco niepewnie, ponieważ nie do końca wiedziałem gdzie iść. Nigdy nie musiałem się wysilać, aby "zdobyć" jakąś klacz. Do czasu poznania Lilith mogłem powiedzieć, że każda jest taka sama. Wszystkie patrzą zupełnie powierzchownie. Każdy zakłada, że jeśli ktoś ma piękną skorupę, to jego wnętrze będzie równie wspaniałe.
- Znasz chociaż tutejsze tereny?- zapytała Lilith patrząc na mnie oburzonym spojrzeniem. Uśmiechnąłem się tylko pod nosem. Nie miałem zielonego pojęcia gdzie zmierzamy. Prawdę powiedziawszy nie lubiłem zbędnego zwiedzania. Zazwyczaj wystarczał mi to, że wiedziałem gdzie leży wodopój.
- Nie, dlatego ta wycieczka będzie jeszcze ciekawsza. - odparłem z lekkim grymasem. Na razie żadne z nas nie wykazywało najmniejszych chęci aby zacząć rozmowę. Wziąłem głęboki oddech. Wiedziałem, że jeśli przegram ten zakład nie zaznam spokoju.
- Może opowiesz mi coś o sobie? Jakieś pikantne szczegóły z życia, sam nie wiem - zapytałem, po czym spojrzałem na Lilith.
<Lilith?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz