Kiedy Donatello obiecał mi,że nawet gdy dotrzemy do celu nie zostawi
mnie. Poczułam ogromna ulgę,szliśmy tam gdzie rozległ się tupot kopyt.
Trafiliśmy na trzy ogiery. Nie będę owijała w bawełnę bałam się bardzo.
Donatello wiedział o tym doskonale jednak przy jego boku czułam się
bezpiecznie. Nie traciliśmy czujności nawet na chwilę. Mimo strachu
starłam się aby obce konie nie wyczuły go ode mnie na kilometr. Gdy moje
oczu spostrzegły polanę a na niej tyle koni poczułam strach i ulgę.
Oznaczało to dla mnie wiele. Donatello nie zdawał sobie sprawy z czym
będzie szlo mi się zmierzyć. Kasztanowa klacz przyjęła nas a potem
poszła zająć się swoimi sprawami. Miałam okazję poznać siostrę
Donatello,wydawała się sympatyczna. Cieszyło mnie jego szczęście.
Mimo,ze chciałam poznać tereny mój stan mi nie pozwalał na to. Jednym
plusem było to,ze Donatello mieszkał niedaleko. Cały czas zdawałam sobie
sprawę,ze poświecą mi sporo czasu. Przełknęłam ślinę ma jego kolejne
słowa czy zwiedzamy czy idziemy do jaskini.
-Don .. ja poszłabym do siebie jeśli chcesz to idź pozwiedzać tereny
-Nie .. pójdę z tobą
-Nie musisz ..
-Nawet nie waż się mówić,ze jesteś ciężarem bo uprzedzam nie nie jesteś
Uśmiechnęłam się do niego a on odwzajemnił uśmiech. Odprowadził mnie do
jaskini rozpalił ognisko i zmienił opatrunki. Byłam zmęczona i nie wiem
kiedy film mi się urwał. Spałam bardzo twardo i długo musiałam się
zregenerować. Ledwo zdążyłam otworzyć oczy a po mojej jaskini krzątała
się jakaś obca klacz.
-Kim ty jesteś .. -spytałam
-Jestem Agrikola medyczka twój przyjaciel poprosił mnie abym Cię
dokładnie obejrzała. Po chwili weszła do mojej jaskini drobniutka klacz
to raczej kucyk.
-Przepraszam za spóźnienie ale na takich krótkich nóżkach to ciężko .. achh jestem Kazura zielarka ..
-Niech zgadnę przysłał Cię Donatello
-Taki wielki czarny Ogier .. szkoda czasu powiedz lepiej jak się czujesz-pytała Kazura
-Szczerze bolą mnie okolice ran ..
-A płuca oddycha pani swobodnie serce nie kłuje ?-spytała się medyczka
-Nie ..
Poczułam zimno przy ranach prawdopodobnie to lód .. potem czułam pieczenie a potem zasypała mi rany jakimś specjalnym proszkiem.
Natomiast Kazura zrobiła mi kilka ziołowych naparów
-To na stawy,to na usuniecie trucizny,to na serce,to przeciwbólowe,to na wzmocnienie organizmu
Do jaskini wszedł Donatello i od razu rozległ się jego głos
-I co z nią ?
-Nie martw się nie ma zakażenie opuchlizny wszędzie prawie zeszły. Na
wieczór poprzykładać lód na poobijane i spuchnięte miejsca jeszcze 2 dni
max i będzie o wiele bardziej sprawna ..-rzekła medyczka
-Dobrze ciesze się -na jego pysku pojawił się szczery uśmiech
Kazura zabrała nagle głos
-Donatello przypilnuj aby wypiła dzisiaj te lekarstwa po trzy łyki
każdego rano,w południe i na wieczór powinno jej starczyć na 2 dni
takie porcje robiłam wszystko jest poodpisywane
-Dobrze przypilnuje dziękuje
Klacze opuściły jaskinię zostawiając nas samych ..
-Dziękuje .. ja bym nigdy nie poprosiła abyś fatygował innych
-Daj spokój takie są ich obowiązki ..
-Morze .. -popatrzyłam mu w oczy cieszyłam się,że jest przy mnie
<Donatello>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz