Zamknąłem oczy rozkoszując się łagodnym wiatrem, który targał moją grzywą. Sakurze udało się znaleźć jaskinię w naprawdę pięknym miejscu. W mojej ocenie jedyna wadą było zimno, za którym niespecjalnie przepadałem, ale chyba rekompensowały to piękne widoki.
- Będę się już zbierał - zwróciłem się do klaczy - gdybyś czegoś potrzebowała, większość koni pewnie chętnie ci pomoże. A gdybyś chciała spytać o coś mnie jestem pewien, że nie będzie trudno mnie odnaleźć.
Uśmiechnąłem się na odchodne, i po krótkim pożegnaniu poszedłem w swoją stronę.
***
Zanim dotarłem do swojej jaskini, byłem cały - dosłownie cały - w błocie, od góry do dołu. Miejsce, w którym przyszło mi mieszkać jest rzeczywiście niesamowite, ale ilość błota w okolicy jest zdecydowanie za duża. Ech, ile bym dał, żeby deszcz raczył nie padać choć przez tydzień, aby wszystko zdążyło wyschnąć.
Otrzepałem się przed wejściem i powlokłem w głąb groty.
***
Następnego dnia kręciłem się po jakimś lesie niedaleko Mglistej Polany, zupełnie bez celu. Raz na jakiś czas, gdzieś w głębi lasu, migały mi sylwetki koni. Uśmiechnąłem się do siebie. To musieli być nowi, którzy zwiedzali tereny - bardzo cieszyło mnie to, że jest ich tak wielu, stado rośnie w siłę!
< Sakura? Wybacz mi jakość, zupełnie nie miałam pomysłu>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz