Patrzyłam zdziwiona na ogiera, którego spotkałam po powrocie z ziołowej wyprawy. Nie za bardzo podobała mi się jego obecność przy mojej jaskini, tym bardziej, że nie wiem jak się tutaj znalazł. Był cały w błocie, odwrócony przodem do jaskini i wykręcał łeb by na mnie spojrzeć. Widać było, że ledwo trzyma się na nogach, pewnie też bolała go głowa, wzrok miała strasznie rozbiegany. Jego aura i Duszki będące przy nim niepokoiły mnie. Roztaczał aurę smutku i rozgoryczenia. Wyczuwałam, też na nim pozostałości magi.
- Dobra, zapytam się jeszcze raz - powiedziałam powoli i z dystansem - co robisz pod moją jaskinią?
Koń spojrzał na mnie zdezorientowany i zajęło mu kilkanaście sekund przyswojenia sobie co powiedziałam. Dopiero po tym czasie mi odpowiedział.
- Ja... - potrząsnął delikatnie łbem - ni.. nie.. wiem - zamyślił się - obudziłem się tu.
Zmarszczyłam brwi, będąc rozdrażniona tymi niejasnymi informacjami i zarazem denerwującą obecnością ogiera. Z moich rozmyślań i prób uspokojenia się wyrwał mnie głos gniadosza.
- Chyba... mnie ktoś zaatakował. Tak, przechadzałem się po tym terenie - powiedział już pewniej, powoli odwracając się do mnie przodem - kiedy, w pewnej chwili ktoś zaatakował mnie od tyłu. Zanim straciłem przytomność słyszałem jak ktoś coś szeptał - zatrzymał się i przyjrzał się mi podejrzliwie spod przymrużonych powiek - później, obudziłem się tu z wielkim bólem głowy tuż pod... twoją... - powiedział ostrzej - jaskinią - dokończył.
Patrzyłam na niego zaintrygowana. Więc te pozostałości magii to nie były przewidzenia. Ktoś, coś od niego chciał, ale czemu pozostawił go pod moją jaskinią? Próbowałam sięgnąć po pomoc do Towarzyszy ale siedzieli cicho, przyglądając się temu ze swoich miejsc. Zauważając, że ogier dalej patrzy na mnie twardymi i chłodnymi oczami, uznałam, że potrzebuje wyjaśnień.
- Pewnie myślisz, że mam coś z tym wspólnego ale się mylisz. Niedawno wróciłam z lasu - stwierdziłam chłodno
Ogier widocznie się rozluźnił. Opuścił łeb na dół ale widocznie był to zbyt gwałtowny ruch bo sykną
- sssss... moja głowa...
Patrząc na niego wiedziałam, że nie mogę go tak zostawić, nawet jak bym bardzo chciała nie dam rady.
- Czemu zawsze jak potrzebuje spokoju nie mogę go dostać - szepnęłam mając nadzieję, że nic nie usłyszał. A głośniej powiedziałam powoli się do niego zbliżając - choć, nie możesz w takim stanie włóczyć się po tej okolicy. Alfa jeszcze by coś do mnie miała jak by ci się coś stało. A na ból głowy mogę coś zaradzić, jestem szamanką.
Podeszłam do niego i pozwoliłam by oparł się na mnie lekko. Nie jestem zbyt wysoka przez to nie było mi zbyt wygodnie, ale nic na to nie poradzę.
- Jestem Hazard - usłyszałam koło ucha
- yhymmm... - odpowiedziałam, a po dłuższej chwili usłyszałam chrząknięcie - co?
- Nie sądzisz, że też możesz się przedstawić - powiedział ironicznie
- Nie sądzę, że jest ci ta informacja potrzebna - stwierdziłam zdystansowana, nie mając ochoty ujawniać mu tych informacji.
- Pozwól, że ja będę o tym decydował - parskną - więc???
Po krótkiej chwili wyczekującej ciszy warknęłam rozdrażniona
- Noaide
Zapowiada się bardzo "ciekawie"
"Hazard? Pamiętasz jeszcze o tym poście???"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz