- Tutaj tak zawsze jest? – spytałam z iskrami w oczach.
- Tak! Jest to jedno z moich ulubionych miejsc – powiedział z
uśmiechem.
- To dlatego że można się najeść czy dlatego że jest tutaj
tak ładnie i spokojnie? – spytałam uśmiechając się.
- I jedno i drugie! – odparł radośnie – Chodź! Musimy w
końcu coś zjeść… - powiedział i zaczął skubać pysznie zieloną trawę. Nie zastanawiałam
się długo, wiec poszłam kawałek dalej i również zaczęłam się posilać. Trawa
była naprawdę soczysta i pyszna! A może po prostu tak uważałam bo dawno nie
jadłam? Sama nie wiem… Jadłam spokojnie, gdy nagle zobaczyłam że do Qerida i
mnie podchodzi jakaś siwa klacz. Zdziwiłam się tym nieco lecz nie dałam po
sobie tego poznać, choć moja pewność siebie nieco spadła i chyba Qerido to
zauważył.
- Witaj Rossa! – przywitał się z nią.
- Witaj Qerido! Wcześnie dziś wstałeś! Gdy się obudziłam,
nie było Cię w jaskini… - powiedziała do niego. Dopiero po chwili mnie
zauważyła, że przyglądam niecałej rozmowie. Qerido natychmiast to zauważył i się
odezwał:
< Qerido? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz