Spojrzałem na Lilith z lekkim uśmiechem. Nie potrafiłem określić dlaczego otacza się tak grubym murem.
- Nie jestem ani trochę ciekawszy od pierwszego, lepszego konia, którego zobaczyłabyś na polanie - odparłem nieco zirytowany. Lilith dalej milczała.
- Byłem pierwszym źrebakiem moich rodziców - zacząłem spokojnie chcąc pociągnąć rozmowę, która od początku naszej znajomości nie wychodziła nam najlepiej - nie miałem ciężkiego życia, można powiedzieć, że wszystko zostało mi podane na tacy - ciągnąłem dalej. Zacząłem zagłębiać się w moich wspomnieniach. Moje życie było wspaniałe. Nigdy nie musiałem zmagać się z żadnymi trudnościami. Zniszczyłem je sobie na własne żądanie. Nie ma dnia, w którym nie myślałbym o mojej rodzinie. - Miałem siostrę. Była najpiękniejszą istotą jaką w życiu widziałem. Wydaję mi się, że całą miłość jaką miałem w sercu przelałem właśnie na nią - dodałem z lekką goryczą w głosie. Zamknąłem oczy i wziąłem głęboki oddech.
- Dlaczego odszedłeś ze stada? - zapytała nagle Lilith.
- Tak wyszło - odparłem spokojnie. Szliśmy dalej w milczeniu.
- Uważam, że jesteś mi coś winna - odparłem przerywając milczenie - Ja opowiedziałem Ci coś o sobie, Twoja kolej - dodałem patrząc na klacz, która wyraźnie nie była zadowolona z mojego pomysłu.
Lilith?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz