-Właściwie od dłuższego czasu mam ich miliony, ale uważam, że najlepszym imieniem byłoby Kasjopea.
-Tak jak tej mitologicznej królowej Etiopii?
-Owszem, a także pewnej rośliny z rodziny wrzosowatych.
-Na pewno będzie tak samo piękna jak jej imienniczka...
-Też mam taką nadzieję, ale wolałabym, żeby nie była z tego powodu równie dumna.
-Jeśli tylko uda nam się ją dobrze wychować z pewnością tak się nie stanie.- stwierdził i mocno mnie przytulił.
***
Po kilkunastu następnych tygodniach, gdy mdłości i zawroty głowy nawiedzały mnie coraz rzadziej, zdecydowałam się poinformować mego ukochanego, że upragniona przez nas chwila chyba właśnie nadeszła.
-Jesteś pewna?- spytał lekko zdenerwowany.
-Owszem, a zresztą sam zobacz.- to mówiąc, ujęłam go za kopyto i delikatnie ułożyłam je na swoim brzuchu.
-Rzeczywiście, nawet ja czuję je bardzo wyraźnie.
-To może byłbyś tak miły i sprowadził tu którąś z szamanek lub medyczek?- poprosiłam.
-A nie lepiej będzie, jeśli tu zostanę?
-Nie, ponieważ sama nie odbiorę własnego porodu.- zaśmiałam się z trudem.
-W takim razie już pędzę.- to powiedziawszy wypadł jak strzała z jaskini, a ja zaczęłam się modlić, aby w tym ferworze nie zrobił sobie jakiejś krzywdy, wpadając na coś.
***
W końcu po około pół godzinie przybył z powrotem w towarzystwie Sakury, która zobaczywszy, iż oddycham ciężko leżąc pod ścianą, oświadczyła:
-Chyba przybyłam w ostatnim momencie.
-Nie sądzę, ale...-zaczęłam, lecz nagły skurcz zmusił mnie do milczenia.
-To Twój pierwszy poród, prawda?- spytała, podchodząc do mnie.
W odpowiedzi kiwnęłam tylko głową i przymknąwszy oczy, uśmiechnęłam się dzielnie.
-Nie masz się czego obawiać, bo jestem tu po to, aby wszystko poszło sprawnie i szybko.- rzuciła oklepaną formułkę, którą należało stosować zawsze w podobnej sytuacji.- A teraz się skup na wyprowadzeniu maluszka na świat.
***
Po kilku minutach u mojego boku leżała już mała biała klacz w brązowe kropki, która była jakaś dziwnie cicha.
-Czy ona nie powinna czasem... wydać pierwszego rżenia?- zaniepokoiłam się.
-Teoretycznie tak, ale nie wydaje mi się, aby jego brak był w tym przypadku spowodowany tym, że nie przeżyła porodu, gdyż jak widzisz, jej klatka piersiowa unosi się normalnie.
-Chcesz powiedzieć, ze nasza mała Kasjopea jest niemową?- upewniłam się.
-Najprawdopodobniej, ale dokładniejsze badania będzie można zrobić dopiero...
-Za parę tygodni.- dokończyłam za nią.
-Zgadza się, a teraz lepiej zostawię Was już samych. Do zobaczenia.
-Bardzo dziękujemy.
<Odium?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz