- Masz bardzo ładne imię - wymsknęło mi się, co zrozumiałem niestety po fakcie. Nieco zakłopotany spuściłem wzrok, ale ku mojemu zdziwieniu klacz wcale się nie zdenerwowała.
- Dziękuję - odpowiedziała, a gdy uniosłem wzrok zobaczyłem jedynie łagodny uśmiech na jej pysku.
- Chyba kogoś szukałaś, nie chciałbym marnować twojego czasu.
- Szukałam? Ach, mówisz o tym...nie, pomyliłam cię tylko ze znajomym. Nazywa się Deaven i z daleka wydałeś mi się bardzo do niego podobny, ale nie szukałam go. Jestem na spacerze i korzystam z uroków jesieni.
Jej odpowiedź nieco mnie ośmieliła - do tej pory sądziłem, że nie wypada jej tak po prostu odejść mimo, że kogoś szuka, a ja nie lubiłem być przyczyną czyichś kłopotów.
- Pewnie nie trudno zauważyć, że jestem tu nowy - pobłażliwy uśmiech, który zawitał na pysku Kaskady był mi potwierdzeniem. - No właśnie. Jeśli jesteś na spacerze i cieszysz się jesienią...może mógłbym do ciebie dołączyć? Wiesz pewnie jak to jest, nie znam terenów, jesień uwielbiam, a w towarzystwie zwykle lepiej niż w pojedynkę.
Kaskada przez chwilę obserwowała mnie uważnie, ale powaga szybko zniknęła, a w jej oczach znowu błysnęły radosne iskierki.
< Kaskada? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz