-Ogólnie mówiąc, całkiem dobrze. Myślę, że nie ma problemów, przynajmniej nikt z takowymi się nie zgłosił do mnie. Cisza i spokój- odpowiedziałam, stojąc od niej niecały metr.
Klacz kiwnęła głową i mruknęła coś pod nosem, spoglądając na ogiera, który właśnie badał wzrokiem półkę skalną z ziołami, zaciągając przyjemną woń dla chrap(tylko nie przećpaj xD).
-A co, jak to mówisz, OGÓLNYMI sprawami?- Lawenda odwróciła się i zniknęła w mroku jaskini.
-Chodzi ci o te konie, które były nie dawno na tych terenach?- zmrużyłam oczy, co chwila spoglądając na Castelana- Ostatnio ich nie widuję i albo zrezygnowali... albo lepiej się ukrywają. Nie chcę mówić na ten temat- pokręciłam głową, odwracając ją.
-A Sharee?- z groty rozbrzmiał melodyjny głos.
-Ostatnio cicho siedzi. Jej również nie widuję. Może zrezygnowała?- zachichotałam pod nosem- Ale dość pytań od ciebie. Teraz ja spytam... A ty jak się czujesz?- posłałam jej delikatny uśmiech.
Po chwili usłyszałam dźwięk spadających kamieni na ziemię, a do moich chrap dotarł zapach kurzu i piachu. Spojrzałam w tamtą stronę. Castelan stał nadal przy półce, lecz już ogołoconej z ziół, które leżały porozrzucane na ziemi. Spojrzał niewinnie na nas dwie.
-To nie ja- odszedł kilka kroków i stanął przy mnie.
Castel, mordko? xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz