niedziela, 27 grudnia 2015

Od Firuse do Lilith

Szłam przed siebie, ciesząc się tym, że może w końcu znalazłam DOM. Ten prawdziwy dom, odkąd zaginęłam w tym lesie.. Żałuję, że byłam takim nieposłusznym źrebięciem. Jak ja tęsknię za rodziną! Ale cóż, było, nie ma, nie będzie. Przecież.. Jakie są szanse, że teraz ich odnajdę? Ja nawet nie pamiętam, jak wyglądała mama.. Oni też by mnie teraz pewnie nie poznali, a Katrin i Brad już w ogóle. Ale pora ułożyć życie na nowo. Tutaj się osiedlę i zapoznam z innymi. Nagle napotkałam jakiegoś ogiera. Chciałam cicho go ominąć, ale mi się nie udało.
- Hej, jesteś nowa? - podbiegł do mnie szybkim ruchem - Jestem Mystic! - kiwnął mi głową.
- A ja Firuse... - odparłam nieśmiało - Owszem, jestem tu nowa..
- Nowa, a do tego urocza - skomplementował mnie
- Dziękuję, to bardzo miłe.. - rzekłam, patrząc mu w oczy - Od dawna należysz do stada?
- Można tak powiedzieć.. Jeśli chcesz, mogę cię oprowadzić! - zaproponował
- Nie, dziękuję. Może innym razem - zapewniłam go
- Jak chcesz.. Idę nad jezioro. Do zobaczenia!
- Do zobaczenia! - odparłam wesoło
Podążyłam dalej. Spostrzegłam leżącą pod ogromnym drzewem klacz. Podeszłam bliżej. Na moje oko, to nastolatka.
- Cześć - odezwałam się przyjaźnie - Czemu siedzisz tu sama?
- Nie przepadam za obecnością innych - odparła cicho i nieśmiało
- Prawie tak jak ja.. Jestem nieśmiała, ale prędko zawieram przyjaźnie. Jak masz na imię?
- Lilith.. - szepnęła
- Możesz powtórzyć? - potrząsnęłam łbem - Jestem tak stara że mój słuch szwankuje.
Klaczka zarżała z chichotu i wstała. Była prawie mojego wzrostu.
- Jestem Lilith - powiedziała odważniej - A pani?
- Gdzie tam pani, wkręcam cię.. Mam na imię Firuse.
Nie wiem dlaczego, ale w tej małej dostrzegłam bratnią duszę. Jest mało odważna i bardzo zamknięta w sobie, jednak potrafi się otworzyć na innych. Wystarczy dobre pierwsze wrażenie - jak zawsze..
Polubiłam ją. Mam zamiar jej pomóc. Jest młoda, życie przed nią. Ale jeśli będzie taka, jaka jest, dużo nie osiągnie.. A może mnie się tylko tak wydaje? Może mam tylko zwidy? Albo swoje własne urojenia? Sama nie wiem. Ale wiem na pewno - nowego życia, które dostałam, nie mogę schrzanić. Dano mi kolejną szansę, być może, ostatnią. Nie moja wina, że każde źrebię czy nastolatka traktuję jak własne! To przyszłość stad i pokolenia, trzeba im pomagać, aby się nie zagubiły lub nie zeszły na złą drogę.
Gawędziłam z nią aż do zachodu słońca. Po nim wybrałyśmy się do wszystkich.

 Lilith?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz