-Już dobrze czy może będzie ci potrzebna pomoc?-spytałem śmiejąc się z ogiera pod nosem.
-Nie, już jest ok.-ostatni raz zaniósł się kaszlem, a potem odetchnął z ulgą.
Chwilę siedzieliśmy w wodzie. Wyszedłem na brzeg i otrzepałem się. Nie cierpię tego, że jak ciało jest mokre to przyklejają się do niego tony piasku. Tego razu też tak było. Całe kopyta miałem oblepione piaskiem. Westchnąłem.
-Bierzemy się do roboty!-oznajmiłem.
-Dobrze, już idę.-Slayer dołączył do mnie.-Co mam robić?
-Przynoś mi tu mokry piasek, bo z tego suchego nie da się budować.
Zgodził się i zaczął grzebać kopytami, a potem oddzielać mokry od suchego. Ja użyłem mojej mocy i zacząłem budować. Piasek zaczął układać się w całość. Zbudowałem małe wieżyczki i jedną ogromną, a w nią wbiłem patyk.
-Przydałby się jakiś materiał na flagę.-stwierdziłem.
<Slayer?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz