poniedziałek, 28 grudnia 2015

Od Midway - CD. Firuse

Spojrzałam na klacz jak na wariatkę.  Konie obok mnie zaczęły przyglądać się ze zdziwieniem.
- Zaczekaj no... -  rzucam za nią a do towarzystwa wołam -  Zaraz wrócę.
A więc ta mała niewdzięcznica na skargę poleciała jak jej to źle, niedobrze. Ale ona nie wie co to zło. Ta wariatka również.
Żadna z nich nie wie, przez co przeszłam.
Na wspomnienie ciała Magnetica na moim bierze mnie na wymioty.
 - Jak Ci na imię? -  pytam się klaczy
- Firuse. -  mówi -  Naprawdę się spieszę.
- Nigdzie nie pójdziesz. Dopóki nie wysłuchasz. -  mówię stanowczo
Firuse przystaje i patrzy na mnie badawczo.
- Możesz adoptować Lilith. Nie obchodzi mnie jej los. Właściwie miała się nie urodzić. I ja miałam być nieżywa. Ale patrz. Jestem. Żyję. Ona też. Nie znasz mnie i nie wiesz co się stało w moim życiu. I się nie dowiesz -  krzyczę jej w twarz -  A teraz zmykaj.

Firuse?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz