środa, 23 grudnia 2015

Od Rossy - c.d Qerida

- Tak, tak… Wiem o tym doskonale. – burknęłam.
Kiedy Qerido się zatrzymał, stanęłam tuż obok niego, patrząc niepewnie na miejsce gdzie mnie przyprowadził. Zbytnio nie lubiłam chodzić w głąb jaskini, po prostu jakieś mniemania mnie dopadały i to mnie zniechęcało do tego. Popatrzyłam na partnera, czemu on musi mi to robić? Czemu musi robić wszystko na złość? Głupie pytanie skoro doskonale znam odpowiedź. Przewróciłam oczami i oparłam się o ścianę i przymrużyłam oczy. Nie wiem czemu, ale nadal odczuwałam braki snu, byłam zmęczona, pomimo tego, że nic szczególnego nie robiłam.
~
I jako tako stało się, usnęłam oparta o ścianę, kiedy się obudziłam, znowu byłam sama w jaskini. Od razu ruszyłam do wyjścia, gdzie stał Qerido. Rozglądał się za czymś. Jednak nie zastanawiałam się czemu to robi, także nie chciałam go wypytywać o nic takiego, wiedziałam, że to nie jest miłe jak się ciągle o coś pytasz, a on sam na to nie narzekał. Przeszłam koło partnera bez jakiejkolwiek reakcji. Acz po chwili zostałam zatrzymana przez niego, patrzył na mnie surowym wzrokiem, co wywołało u mnie śmiech w oczach, a potem przeszło w czyn. Ogier sam nie wytrzymał i zaczął się śmiać z tego.
- Gdzie idziesz? – spytał.
- Idę patrolować stado, w końcu pora na mnie. – odparłam.
Przewrócił oczami, uśmiechnęłam się i poszłam tam gdzie zmierzałam…
~
Trochę to potrwało, ale kiedy przyszedł mój „zmiennik” po jakimś czasie, gdzie nastąpiła już noc. Wracałam powolnym stępem, jakby nigdy nic, nie śpieszyło mi się za bardzo do tego powrotu. Jednak i tak prędzej czy później bym tam dotarła…
Wchodząc do jaskini zastałam tam pustkę. Weszłam w głąb i położyłam się w samym koncie.
- O jesteś. – usłyszałam głos Qerida, który dopiero wszedł do środka.
- Jestem. – odparłam, przy czym cicho się zaśmiałam.


Qerido? :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz