Mała leży pod płaczącą wierzbą. Patrzę na karą klaczkę. Łudząco podobną do swojego ojca.
Podchodzę do niej. Spokojnie. Jakby to mnie nie dotyczyło.
Wtedy postanawiam. Powiem jej to. I będzie po sprawie. Ta Firuse też się dowie.
I będzie cisza.
Podchodzę do niej. Klaczka od razu wstaje na nogi. Za mną stoi Firuse.
- Lilith. Chciałam Ci zakomunikować, że od dzisiaj prawnie Twoją matką będzie Firuse. Zdecydowałam się jednak jeszcze coś powiedzieć. - zaczynam sucho, w moim głosie nie słychać emocji.
Lilith podchodzi do Firuse i przytula się do niej. Zaczęła płakać.
- Twoim ojcem jest pewien ogier. Który bardzo mnie skrzywdził. Magnetic. Mam nadzieję, że nigdy go nie poznasz. Zostałaś poczęta wbrew mej woli. Wykorzystał mnie. Nie mogę na Ciebie patrzeć. Za bardzo go przypominasz. - mówię cicho.
Odwracam się.
Firuse?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz