Aż wstyd przyznać. Pokochałam tą klacz mocniej niż mamę.
- Dziękuję Ci za to, że... - zacinam się. Nie wiem co powiedzieć.
- Tak? - patrzy na mnie łagodnie, zachęcając do dalszej wypowiedzi.
- Firuse... Znam Cię dzień. To dziwne, ale stałaś mi się bliska. Przynajmniej ktoś mnie widzi. I o mnie dba. Dziękuję Ci za to! - podchodzę do klaczy i przytulam się do niej.
Firuse uderza rytmicznie kopytami w ziemię. Zaciekawiona pytam:
- Co robisz?
- Biję Ci brawo. Powiedziałaś tak dużo w ciągu paru sekund! - mówi ciepło
Chichoczę.
- Tak... W ogóle... - Firuse nagle poważnieje - Co z Twoją rodziną?
Przełykam ślinę. To pytanie musiało paść.
- Ja... To trudny temat. - mówię niechętnie
- Może jednak spróbuj. - zachęca mnie klacz
- Moja mama... To ta nowa klacz. Midway. Ale ona od początku mnie nie kocha. Gardzi mną. Nie wiem dlaczego. Teraz się mnie wyparła. Ojca nie znam. Podobno mam tu dziadka. - zaczynam płakać.
Firuse?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz