- Skąd niby wiesz, gdzie chciałam iść? - syknęłam.
- Mówiłem, że wiem? - po tych słowach zawahał się, jakby chciał przypomnieć sobie co właściwie mówił - Nie, nie mówiłem - mruknął, po czym dodał głośniej - Ja tylko ostrzegam, bo sam wiem, że to nie jest dobra droga.
Nie miałam ochoty udowadniać mu, że sama wiem, gdzie mam iść, przynajmniej nie w tej chwili. Poza tym bułany miał racje - już tu gdzie staliśmy wyraźnie czuć było wilgotne, charakterystyczne powietrze przesiąknięte zapachem mułu i zgniłych roślin. Nie miałam zamiaru się tam pakować, i tak byłam wystarczająco brudna.
- Dzięki za radę - powiedziałam chłodno. - Jeszcze jakieś sugestie?
- Może chcesz odpocząć? - spytał mierząc mnie wzrokiem.
Nie było na moim ciele milimetra czystej sierści. Grzywa była poplątana na końcach, pełna zaschniętej ziemi i sosnowych kolek. Plamy z żywicy i błota zlepiały całą sierść i sprawiały, że sterczała na wszystkie strony świata. Musiałam wyglądać co najmniej dziwnie, ale odkąd opuściłam stajnie w ogóle nie przejmowałam się wyglądem. Miałam po prostu ważniejsze sprawy na głowie.
- Stojąc i rozmawiając z tobą chyba właśnie odpoczywam. Choć lepszym określeniem byłoby raczej "marnuje czas".
- Spieszysz się?
Zmarszczyłam brwi. Skądże, nie spieszyłam się, czasu miałam aż zanadto, zupełnie nie wiedziałam, co z nim zrobić, ale przecież mu tego nie powiem.
- Super, to może zaproszę do siebie? - spytał nie czekając na odpowiedź, wciąż krzywo się uśmiechając. Wyglądał jakby bardzo potrzebował snu...
Nie wiem, czy to zmęczenie, brak pomysłu na życie czy też jeszcze coś innego sprawiło, że za nim poszłam. Nie był to dobry pomysł, ale w tej sytuacji jedyny...
< Marć? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz