Klacz uciekła. Zapadła się pod ziemię. Ja zaś siłowałem się z cierniami. Uznawszy, że trzeba odkryć nową moc zabrałem się za to. Ale tutaj survival...przeniosłem wodę z pobliskiego stawu do mojego pyska. Odkryłem więc dość dziwną moc. Moc potopu. Budynek zapełnił się wodą i w mgnieniu oka elektryczne druty przestały działać. Przegryzłem je. Byłem pod wodą, inni się topili. Ja umiem pod nią oddychać. Wystarczyło tuż tylko otworzyć drzwi. Powódź za moim sygnałem ustała. Wszyscy martwi leżeli na ziemi, ja zaś uciekłem niezauważony, bo przez kogo? Kilkoma susami znalazłem się obok zdumionej Sharee.
- No, przewidziało mi się!
Krzyknęła.
- No, nie. Możesz mnie kopnąć, udusić, albo od razu pokroić.
Piorunowałem ją wzrokiem
< Sharee?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz