wtorek, 17 listopada 2015

Od Martela- CD. Troi

Spojrzałem na klacz nieobecnym wzrokiem, wpatrując się w nią głęboko. Jej spojrzenie było niczym dwa sztylety, które wbijały się we mnie ze zdwojoną siłą. Wyraźnie nie miała ochoty na żadne pogawędki, a tym bardziej użeranie się z obcym koniem, który w dodatku wpadł na nią nie patrząc i nie zwracając wielkiej uwagi na to.
-Nie ważne skąd, wystarczy, że ja wiem- burknęła pod nosem i odwróciła wysoko postawioną dumnie głowę.
-A więc skoro nie stąd... to czego tu szuka panienka? Tu nic ciekawego nie ma- oczywiście miałem na myśli większe akcje, bo tereny były niemalże bardzo interesujące- No... chyba, że klaczunia szuka towarzystwa- uśmiechnąłem się szeroko, przyprawiając ją o drganie oka.
-Towarzystwo jest akurat najmniej mi potrzebne. Za to ciebie przydałoby się ocucić- zmierzyła mnie wzrokiem.
-Ależ oczywiście...- odparłem sarkastycznie- Kolejny SAMOWYSTARCZALNY konik, u którego takie zachowanie jak u mnie oburza. Może zejść z drogi, madame?- przy tych słowach ukłoniłem się lekko- A tak na poboczu... nie idź tam prosto, bo wpadniesz w bagno. Sam już sprawdzałem, bo ostrzegali mnie. No, ale ciekawość robi swoje- rozluźniłem mięśnie, stojąc przed nią.
Chyba naraziłem się na ogromny gniew żywiołu, jakim była ta klacz. Jej spojrzenie mówiło o wszystkim.

Troja? :>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz