środa, 4 listopada 2015

Od Carnivala- CD. Sharee

Klaczy dała mi radę z której i tak nie skorzystam. Niech 'stracę'. Będzie mi rozkazywać, księżniczka. Mówi jedno, a robi drugie. ' Owszem... Nie jestem wszechmocna, w końcu nikt nie jest Bogiem.' To zdanie mnie rozbawiło, kiedy zacna paniusia znowu zaczęła gderać i rozkazywać. Chwilową ciszę przerwał dziwny hałas. Patrzyliśmy się w to samo miejsce przez kilka minut w bezruchu. Niezbyt wiedzieliśmy co zrobić i co to jest, a żaden z nas nie chciał opuszczać tego miejsca w jakże piękny świt. Popatrzyłem w bok. Coś świsnęło mi obok ucha i trafiło w Sharee. Nie zdążyła nic zrobić, bo po kilku sekundach runęła na ziemię. Ja też poczułem wielki ból. Między żebrami. Nogi uginały się pode mną i wreszcie też upadłem. Reszty nie widziałem, tak jak ona...

***
Obudziliśmy się niemal jednocześnie, tylko klacz dłużej dochodziła do siebie. Gdzie byliśmy...w pomieszczeniu z bardzo grubymi, betonowymi ścianami, a wysoko u góry, gdzie my nie sięgaliśmy, widniało okienko zakryte kratami. Drzwi były żelazne i przypominające kraty. Tylko, że kuły i otoczone były drutem z prądem...wyłącznik był po drugiej stronie, a my nie sięgniemy niczym przez kratki wymiaru dwa na trzy...wstałem jak oparzony. Nie byłem jakiś zszokowany, ale szukałem wyjścia. Skakałem, szukałem biegałem i motałem się w dwumetrowym pomieszczeniu. Co do wysokości, to sufit był trzy metry ode mnie. Jęknąłem kiedy ujrzałem w kącie sam łeb jakiegoś konia.
- Widzisz? To nas tu czeka.
Powiedziałem do klaczy. Ta wstała i podeszła do odciętej chyba, końskiej głowy. Nie zdążyła nic odpowiedzieć, bo nie wiadomo kiedy po drugiej stronie pojawili się ludzie.
- Na salami, do Włoch, jeszcze się sprzedadzą...
Zadowolił się jeden z nich. Czy my jesteśmy...w rzeźni!? Dopiero teraz zauważyłem setkę innych koni umierających z pragnienia i błagających o wolność. Stały w innych pomieszczeniach. Odskoczyłem nagle, bo zbytnio przybliżyłem się do drutu z prądem. Sparaliżował całe me ciało. Na szczęście to uczucie chwilowe.
- Ok, jutro pod siekierę.
Zaśmiał się złośliwie drugi, tęgi i groźnie wyglądający mężczyzna.

< Sharee?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz