-Ale super!-wykrzyknęłam zachwycona podskokiem adrenaliny.
-Super?! Super?! Ten niedźwiedź prawie nas zabił! Dla ciebie to super!?-Ranne wbiła we mnie spojrzenie.
-Gdyby nas zabił, nie byłoby super, ale udało nam się wyjść cało, więc się cieszę.-odparłam beztrosko.
Ranne postanowiła nie kontynuować tematu.
-Wiesz już może, gdzie powinnyśmy zmierzać?-zapytała.
-Nie, ale może zapytajmy miśka?-zagadnęłam żartobliwie, ale klaczy najwyraźniej nie było do śmiechu, bo westchnęła ciężko i zapatrzyła się w dal.
-Wiem!-wykrzyknęłam po chwili namysłu, bowiem zdałam sobie sprawę gdzie mniej więcej jesteśmy.-Poszłyśmy w złą stronę! Teraz musimy tylko zawrócić i pójść.... No, tam!
Klacz obrzuciła mnie spojrzeniem bez przekonania.
-No chodź, nie jesteś chyba zmęczona i możesz iść, nie?- jak na znak ziewnęłam rozdzierająco ku mojemu niezadowoleniu.
Ruszyłam, a Ranne podążała za mną. Minęłyśmy dziuplę w wielkim rozłożystym dębie.
-Opowiadałam ci, jak będąc źrebakiem włożyłam głowę w taką właśnie dziuplę i utknęłam?-rozpoczęłam kolejną historię.-To było dopiero! Wszyscy stajenni mnie wyciągali!
Reszta drogi do obrośniętego cierniem pagórka upłynęła nam na moich opowieściach. Stanęłam przed owym pagórkiem zapatrzona na kolce roślin.
-Jak przejdziemy?-pomyślałam głośno.-Ja mogę polecieć, ale ty...
<Ranne?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz