-Wiesz, gdy powiedziałaś, że musimy się pożegnać, myślałam, że po prostu odejdziesz, a nie...
-I taki miałam zamiar.-odezwała się półprzytomnie.
-Ty żyjesz!-wykrzyknęłam szczęśliwa.
Już tak mam, że bardzo szybko przywiązuję się do innych. Ta klacz nie mogła ode mnie odejść. Jest już dla mnie zbyt cenna. Za cel postawiłam sobie doprowadzenie jej do Mysterious Valley i nie zamierzałam zrezygnować.
-Dasz radę iść dalej?-spytałam zauważając ze zdziwieniem, że bardzo szybko odzyskała siły.
-Jasne.-podniosła się jak gdyby tylko się uderzyła.
-Na pewno?-wolałam się upewnić.
-Tak.-odparła.
-No to chodźmy!
Ruszyłam w lewo już pewna, że dobrze idę. Do stada zdążymy dojść jeszcze dzisiaj. Zaczęłam myśleć o Ranne. Obdarli ją z żywiołu.... To dziwne. Na pewno ma jakieś moce, w przeciwnym razie jej rany tak szybko by się nie zagoiły. A to jak weszła w te krzaki było chyba jeszcze dziwniejsze. Zamierzałam ją o to zapytać, ale zdałam sobie sprawę, że to pewnie dla niej drażliwy temat. Zagadką też było skąd się tu w ogóle wzięła. Bardzo dużo rzeczy było dla mnie zagadką. Zdecydowanie zbyt dużo. Zazwyczaj gdy chcę o czymś wiedzieć odpowiedź chowa się przede mną, a bardzo trudno ją odnaleźć. Czasami szukam i szukam, ale w końcu odpuszczam i pozostaję w niewiedzy. Tym razem zamierzałam wiedzieć więcej o Ranne, lecz musiałam trochę poczekać.
<Ranne?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz