czwartek, 5 listopada 2015

Od Filjan do Luny

Znudzona włóczyłam się po terenach stada. Jesienny wiatr delikatnie smagał mnie po twarzy, a pożułkłe liście spadały pod kopyta. W powietrzu czuć było jesień. Rozejrzałam się zamyślona. Od dawna nie mam tu co robić. Dzień mija za dniem, a ja wciąż jestem sama. Nie mam nawet z kim porozmawiać i choć jestem tu tak długo, mam wrażenie, że nikogo nie znam...
- Ymmm... Hej... - usłyszałam za sobą dziewczęcy głos. Odwróciłam się. Moim oczom ukazała się wysoka, śnieżnobiała klacz.
- Cześć - odpowiedziałam, po czym spojrzałam na nią wyczekująco. - Chciałaś coś? - zapytałam się, jednocześnie czując, że zabrzmiało to dosyć nieprzyjemnie.
 
(Luna? Mogłabyś dokończyć?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz