Odkąd jestem w stadzie Mysterious Valley ćwiczę dwa razy dziennie biegi. Od zawsze kochałem biegać. A Firahees, wilczyca, którą uważałem za matkę zawsze kazała mi przebiegać dziennie po parę kilometrów.
Zwalniam. Patrzę z przerażeniem na miejsce w którym się znalazłem.
Śnieg. Wszędzie śnieg. Widzę jezioro.
Płynie w nim krew.
Krew od zawsze kojarzy mi się ze śmiercią rodziców... Wzdrygam się.
Przystaję. Szeroko otwartymi oczami patrzę się na czerwoną ciecz wypełniająca po brzegi wodę.
Za mną słychać chrząknięcie. Odwracam się gwałtownie...
Ktoś dokończy?
PS: Najlepiej któraś, ale jeśli za dużo wymagam... Spoko, mogę pisać z każdym :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz