czwartek, 5 listopada 2015

Od Castelana do Silver`a

 Im dłużej byłem członkiem Mysterious Valley tym bardziej rzucało mi się w oczy to, jak wygląda tu... hm... struktura społeczna? Tak, to chyba najlepsze słowo.
 Każdy zna tu maksymalnie dwóch innych członków, całą resztę kojarzy z wyglądu, imienia, lub nawet nie. Zupełnie tego nie rozumiem. To dziwne, że nikt nie chce mieć żadnych przyjaciół, znajomych, a relacje z innymi członkami są takie...powierzchowne. Poza partnerem lub ewentualnie swoją rodziną nikt nie nawiązuje ze sobą bliższych relacji.
 A może to ja jestem dziwny, skoro tak mnie to razi?
E, mniejsza z tym. Potrząsnąłem głową i na chwile się zatrzymałem. Nie miałem żadnego konkretnego celu, wstałem rano i naszła mnie wielka ochota na spacer, a ponieważ wciąż nie znam dobrze tych terenów samotne spacery nie są przepełnione rutyną.
 Powietrze w lesie przepełnione było wilgocią po niedawnym deszczu, którego krople wciąż spadały z drzew. Łąkę na skraju lasu pokrywała gęsta mgła sięgająca mi najwyżej do pęcin i zasłaniająca całego szaraka, którego końcówki uszu widziałem parę metrów przed sobą.
 Nastawiłem uszy słysząc za sobą czyjeś kroki. Odwróciłem głowę, a szarak natychmiast umknął w las.
Parę kroków za mną szedł gniady koń z nosem przy ziemi i niewyraźną miną. Wyglądał jakby czegoś szukał w tym mchu.
- Może ci pomóc? - spytałem podchodząc bliżej. - szukasz czegoś?

< Silver, dokończysz? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz