Nie spostrzegłem, że obok mnie stanął gniady ogier i przyglądając się uważnie moim poczynaniom, zapytał się o coś.
Uniosłem na moment głowę, z dołu patrząc na pysk gniadosza.
-Słucham? Wybacz, nie słyszałem- wróciłem z powrotem do szukania w mchu.
-Pytałem się czy ci pomóc- powtórzył silniejszym tonem głosu.
-Jeszcze nie jestem stary. Posiadam dobry słuch- odparłem, prostując bolały od ciągłego schylania kark- W sumie...- przeniosłem wzrok na ogiera- Pomoc jak najbardziej by się przydała- posłałem mu przyjacielski uśmiech- Szukam pewnego przedmiotu, dość ważnego, który musi dziś wieczorem trafić w inne ręce...
-Cóż to takiego?
-Drobne, błękitne perełki. Niby nic ważnego, a jednak dla mnie one mają wartość wielką, bo moje życie będzie w niebezpieczeństwie jeśli nie oddam ich innym medykom- wbiłem zmartwione spojrzenie w mech.
Castelan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz